Dziś krótko. Jest wtorek, mnie się nic nie chce i jestem zmęczona. Jutro zakupy, sukienko na studniówkę znajdź się szybciorem, hm?
Powróciła faza na Slipknota, hm hm. JESTEM!
Nie potrafięinaczeeeeeeeeeeeej, kocham Go. Nie Ciebie. Potrafię ci kłamać prosto w oczy, jemu potrafiępatrzećw prost. Czuć przez ten wzrok co On czuje. Czuję, kocham, tęsknię. On też. A ty? Nie obchodzisz mnie tak na sto procent. Jebany rok. Pierdolony nie cały rok. My? Znamy się od WOŚPu, ponad rok, nie zależy mi, i tak jesteś. A On? On jest od lutego, jest styczeń. Pragnę...
Nienawidzę tego, że nie mogę byćcały czas przy Tobie.... A Ty przy mnie. H., proszę, błagam. Kochaj mnie. Kocham Cię, wiem że Ty mnie też??? A może coś sięzmieniło przez te kilka miesięcy. KURWA, pierdol to - biegnij!
PIH - Biegnij, nie oglądaj się /dzisiejsze reymonta, H.
Ciekawy jest ten świat. Ludzie, których kochasz potrafią odejść bez słowa, za to Ci, których po prostu lubisz - widzą w tobie esencję zajebistości. Chujowe, pozdrawiam.
Dlaczego nie może być normalnie? Dlaczego nie możemy robić tego, co czujemy? Dlaczego nie potrafimy znów, tym razem bez przeszkód powiedzieć sobie znów 'kocham Cię'? Dlaczego nie możemy TAK PO PROSTU - być? Kurwa, w kółko ten sam temat. Ile można?
Jest okej, jesteś tu, jesteś... mój? Możesz być, lecz ciągnie mnie do Niego. Dlaczego nie potrafię pójść na łatwiznę i choć raz zrobić to, co dla mnie dobre? NIE BO PO CO.
Głupia ja.
No cóż, koniec chorowania, koniec weekendu, czas zmierzyć sięz poniedziałkiem. Powodzenia, kurde. Czy ktoś poda mi choć jeden sensowny argument dla którego mam być jutro w szkole? PROSZĘPROSZĘPROSZĘ
'95 party time, zaczynamy 18stki, moi mili.
+W MAJU NA BRING ME THE HORIZON DO WARSZAWKI, jaram się!
Wszyscy mówią, że powinniśmy kochać samych siebie, bo niby tak jest łatwiej. Nie wiem, lubię siebie. Lubię to co robię i mimo tego, że nie zawsze jest dobre - potrafię spojrzeć w lustro. Sobie prosto w oczy coś powiedzieć. Czasami mam tak, że zrobię coś głupiego, nawet często jakby nie patrzeć. Ale to nie przeszkadza mi w zrobieniu tego jeszcze raz i kolejny. Dziwnie skonstruowana ja, nie rozumiem. Co nie zmienia faktu, że siebie lubię, ufam i popieram w działaniach. Od czasu do czasu mówiąc ' głupia, ogarnij się'. Życie prawie osiemnastolatki, hue.
Swoją drogą siedzę kolejną noc z rzędu z laptopem na brzuchu. Właściwie to leżę, zmieniam pozycje - niewygodny mebel z tego łóżka. Kumpel wysyła mi odcinki 13-go posterunku, dzięki stary. Jutro kolejny dzień opierdalingu zwanego chorobą, witam. Miasto wieczorem, do ludzi chcę, proszębłagam.
Hm, hm pewnie tu jeszcze wpadnę dziś.
Wiśnia wbija rano na kawusię, omnmonmonmon.
Pięknie odświeżyłam mojego bloga, pięknie. Jaram się.
Dobry wieczór nie jest zły, musli na sucho i kawa, kolejna. Wracam do odchudzania, welcome again. Mam nadzieję, że nikt nie wie, że ja to ja. Jakbym miała tu jakąś, nie wiadomo jaką publikę. Chcę w końcu wrócić do starej siebie, mam gdzieś to wszystko i humor dobry.
Czas nakarmić psa, wyprowadzić ją. No i ''trzeba to przepolić''.
Chyba jest dobrze, nie wiem. Staram się nie przejmować tym, że masz mnie w dupie. Nie potrafię już dłużej. Powiedziałeś mi, że mógłbyś zranić wszystkie tylko nie mnie. Że Ci na mnie zależy. Że powiedziałeś sobie 'skoro ona nie chce to ja też nie powinienem chcieć'. Tylko, że ja chciałam, ale nie mogłam. Tak jak zawsze. Zawsze było to samo. A teraz jesteś z nią. TO mnie rani. Rób co chcesz, ja odpuszczam. Chciałabym.